środa, 19 grudnia 2012

Porcja pysznego smaku

Ostatnio nie rozpieszczam Was przepisami. Niestety brak mi czasu na aktualizowanie bloga. Dzisiaj jednak mała rekompensata w postaci nowego przepisu, który niewątpliwie podbił moje podniebienie. Wczoraj dostałam od Mamy taki oto prezent, przedstawiam Zrazy gryczane ! 


Składniki: 30 dag kaszy gryczanej,4 dag suszonych grzybów, 3 cebule, 1 jajko( zamiennik- len mielony), olej/oliwa, 2 łyżki bułki tartej, 3 łyżki masła, sól, 1 łyżka mąki + mąka do masy
Przygotowanie: 

1. Suszone grzyby namoczyć (najlepiej przez całą noc), po czym ugotować w tej samej wodzie. Odcedzić, wywar zostawić. 
2. Ugotowane grzyby posiekać i przesmażyć na połowie masła razem z drobno pokrojoną cebulą. Kaszę przepłukać i zalać połową wywaru z grzybów. Ugotować do miękkości, posolić i przestudzić. Do kaszy wbić jajko( lub dodać len) i dodać tyle mąki, aby można było swobodnie formować masę. Całość wyrobić dłońmi.
3. Masę z kaszy rozwałkować i powycinać z placka niewielkie prostokąty. Na każdym ułożyć po porcji farszu grzybowego. Zrolować, formując podłużne zraziki. Obtoczyć je w bułce tartej i usmażyć na oleju/oliwie.
4. Pozostałe cebule obrać, posiekać i zeszklić na reszcie masła. Oprószyć 1 łyżką mąki, rozprowadzić resztą wywaru grzybowego. Zagotować, doprawić i podawać ze zrazami.

Serdecznie polecam wypróbowanie tego przepisu! 
Pozdrawiam M.

czwartek, 8 listopada 2012

W garnku kasza

Ach ta jesień.. Ostatnio słabo u mnie z mobilizacją. Deszczowa pogoda potrafi pozbawić mnie resztek sił. Czekam więc na słońce.

Nasz dzisiejszy obiad: 
Kasza jęczmienna z parówkami sojowymi (2 duże porcje)
Potrzebujesz: 100g kaszy jęczmiennej, 100g parówek sojowych, 100g startego sera, pieprz, sól, łyżka stołowa masła, koperek.
Przygotowanie: Kaszę gotujemy wg przepisu na opakowaniu. Następnie kroimy parówki na małe kawałki, łączymy z serem . Do ugotowanej kaszy dodajemy masło, mieszamy i wkładamy do naczynia żaroodpornego( najlepiej okrągłego). Na górę wysypujemy ser pomieszany z parówkami. Doprawiamy pieprzem i pieczemy w 180 stopniach aż potrawa się zarumieni. Przed spożyciem posypujemy posiekanym koperkiem. Przepis pochodzi z książki `Dobra kasza nasza`, którą ostatnio kupiłam w antykwariacie.


Pozdrawiam !

wtorek, 23 października 2012

ciepło herbaty..

Zastanawiam się dlaczego tak wielu ludzi myśli, że na kuchnię wege potrzeba dużo czasu. Ciągle słyszę ten argument , z którym zdecydowanie się nie zgadzam. Zrobienie obiadu zajmuje mi od 30 min do godziny i oczywiście przez ten czas robię masę innych rzeczy. Pasty na kanapki robi się błyskawicznie, wystarczy wrzucić wszystkie składniki i zblendować. Wypieki są trochę bardziej złożone ale np. muffiny można przygotować w miarę szybko. Najważniejsza jest organizacja. W wolnym czasie przeglądam blogi kulinarne w poszukiwaniu przepisów. Czasami wymyślam coś `na spontanie` i też jest ok. Ostatnio zbieram ciekawe przepisy ponieważ chcę zrobić sobie notes, w którym wszystko będzie ładnie uporządkowane tzn. podzielone na kategorie. Minęły już chyba ponad dwa lata odkąd nie jem mięsa a ja ciągle się dziwie, odkrywając jak bogata, kolorowa i pyszna jest kuchnia wege. Uwielbiam ją w stu procentach. 

Dziś na obiad zaserwowałam sajgonki pieczone w piekarniku z brązowym ryżem i kokosową kapustą. 
Zainspirowana TYM PRZEPISEM, zastąpiłam tofu parówkami sojowymi. Jeżeli chodzi o kapustę( fioletową) poszatkowałam 1/4, wrzuciłam do garnka, podlałam szklanką wody i dusiłam aż do miękkości. Wiórki kokosowe (kilka łyżek) uprażyłam na patelni i wrzuciłam do kapusty. Wymieszałam, dodając łyżkę brązowego cukru. Tadam!


W październikowym numerze VEGE znalazłam w jednym z tekstów fajny przepis. Pozwolę sobie zacytować fragment: ` Zdrowym sposobem na poprawę humoru jest pyszny koktajl bananowy. Szklanka mleka sojowego(lub wody), banan, 2 łyżeczki kakao. Po zmiksowaniu otrzymujemy napój bogaty w witaminy z grupy B, magnez, tryptofan i flawonoidy. Jest to panaceum na stres.` Spróbowałam, rzeczywiście bardzo smaczny i pożywny. Polecam ! Na zdjęciu w towarzystwie pysznych jabłuszek :)


Pozdrawiam

czwartek, 18 października 2012

Jesienne chorowanie

Chyba pierwszy raz w życiu rozchorowałam się na swoje urodziny. Brzydko! Mimo złego samopoczucia zdecydowałam się wypróbować przepis na sernik z tofu (nazwałam go tofurnik) Na prawdę lubię, gdy coś wyjdzie smacznie. Wszystkim smakował więc i ja jestem zadowolona :) Przepis znajdziecie --->TUTAJ <---



We wrześniu padł mój życiowy rekord. Jednorazowo znalazłam 35 rydzów :) Tutaj już usmażone w panierce z mąki i bułki tartej.




Farinata wyszła mi nieco inaczej niż w oryginale no ale i tak była smaczna. Przepis --->TUTAJ<---


A tymczasem w piekarniku pieką się razowe bułeczki z cebulą i czosnkiem.
Obecnie mam dużo spraw na głowie, jednak w miarę możliwości będę tu zaglądać :)
Życzę Wam jesieni bez chandry, z pięknym słońcem i kolorowymi liśćmi.
M.

niedziela, 16 września 2012

Stukam w klawisze

Przed chwilą obejrzałam  film o weganizmie. Piękny, wzruszający i prawdziwy. Jestem wegetarianką ale mam nadzieję, że kiedyś dojrzeję do weganizmu (tym bardziej, że większość moich posiłków jest wegańska) Nie wstawiam tego filmiku żeby Was przekonać ponieważ uważam, że najważniejszy jest szacunek do decyzji innych także jeśli macie ochotę to obejrzyjcie. Pozdrawiam blogerkę Wegan Nerd, dzięki której trafiłam na ten film.



Przedwczoraj upiekłam wegańskie muffiny z dynią wg przepisu Avocado catering. Pozwolę sobie skopiować przepis z ich fejsa (źródło):
*2 szkl.mąki pszennej
*1szkl. mąki pszennej razowej
*3/4 szkl. brązowego cukru
*1,5 szkl. mleka sojowego
*1 szkl. oleju
*2 łyżeczki sody
*1 łyżeczka proszku do pieczenia
*2 szkl. dyni startej na grubych oczkach
*szczypta cynamonu, imbiru lub ulubionego aromatu (ja dodałam jedynie malutką szczyptę cynamonu i 3 krople aromatu waniliowego).
Suche składniki łączymy w misce. Dodajemy mleko i olej, dokładnie miksujemy. Na koniec dodajemy dynię. Możemy też dodać ulubione bakalie. Przekładamy do form na muffiny. Pieczemy ok 40 minut w 180 stopniach.


Dobranoc

piątek, 31 sierpnia 2012

Deser

Jakoś trzeba sobie radzić z deszczem.


Potrzebujesz: dwa duże banany, łyżkę masła orzechowego, polewę czekoladową lub roztopioną w rondelku czekoladę, posiekane/zmielone orzechy( laskowe, włoskie..), jakiś mały owoc do ozdoby( winogrono, truskawka,wiśnia..). 

Co i jak: Banany kroimy na trzy części, następnie robimy w nich dziurkę np. długą wykałaczką. Dół maczamy w czekoladzie i obtaczamy w orzechach. Na górę przy pomocy woreczka wyciskamy umieszczone w nim masło orzechowe.tak aby znalazło się ono również wewnątrz banana. Posypujemy resztkami orzechów i dekorujemy owocami według uznania. 

Udanego weekendu
M.

Sen

Za dwadzieścia minut godzina pierwsza w nocy. Powietrze odświeżone deszczem. 

Ostatnio mam bzika na punkcie past do chleba. Nigdy nie miałam do nich szczęścia, a ostatnio coś się zmieniło. Pierwszą pastę zrobiłam z tempehu, który spędził wakacje w zamrażalce. W przyszłym miesiącu koniecznie muszę zrobić tempeh! Przepis na pastę : TUTAJ



Zdjęcie drugiej pasty zaginęło w nieznanych okolicznościach jednak przepisem się podzielę bo jest on mega szybki w wykonaniu a efekt na prawdę niesamowity :) Nie miałam oliwy truflowej więc dodałam oliwy z zalewy suszonych pomidorów. Dziś zakupiłam trzy opakowania tofu, wiadomo co z nich zrobię !
Przepis na prawdę szczerze polecam: TUTAJ


Muffiny czekoladowo-orzechowe. Przepis już się pojawił na blogu także odsyłam do starszych postów.
Pragnę również zaprosić wszystkich posiadających facebooka do zajrzenia na moją STRONĘ, która ruszyła przedwczoraj. Jeśli Wam się spodoba i będziecie chcieli być na bieżąco, kliknijcie Lubię to :)


Pozdrawiam 
M.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Widzisz?

 Wczoraj zrobiłam pierwszą z past na kanapki, na którą przepis znalazłam w sieci. Na pewno dużym plusem jest to, że wykonuje się ją szybko i tanio. Mi średnio smakowała ale to wina tylko i wyłącznie oliwy, której posmak niezbyt mnie zachwycił. Jeśli macie jakiegoś asa w rękawie, w postaci sprawdzonej, delikatnej w smaku oliwy to podzielcie się nim ze mną. Przepis na pastę znajdziecie TUTAJ Na zdjęciu w towarzystwie pomidora, czerwonej cebulki( uwielbiam!!!) i tajemniczego kociego włosa (musiałam sobie pozwolić na tą uwagę bo pewnie i tak byście zauważyli). No niestety posiadacze dwóch kotów muszą się liczyć z takimi `atrakcjami` :P


Oprócz pasty przygotowałam sałatkę. Ostatnio lubię tak owe. Tym razem dodałam do niej kawałki kotletów sojowych no i wyszła całkiem przyzwoicie. Oto składniki, które należy pokroić i połączyć ze sobą w misce: papryka, czerwona cebula, sałata lodowa( rwiemy, nie kroimy), duży pomidor, kilka rzodkiewek. Znów nie miałam krajanki więc pokroiłam kotlety sojowe( po uprzednim namoczeniu), natarłam je przyprawą do gyrosa i usmażyłam. Odsączyłam nadmiar tłuszczu na ręczniku papierowym i wrzuciłam do sałatki. Z racji tego, że użyłam dużo przyprawy do gyrosa nie dodawałam już innych przypraw. Chlupnęłam tylko trochę oliwy i wymieszałam całość. 


Wczoraj chwaliłam się moim ciastem więc podaje przepis: 2 szkl. mąki, szklanka brązowego cukru, płaska łyżka proszku do pieczenia, pół szkl. oleju, szklanka mleka sojowego( najlepiej czekoladowego), łyżka kakao, posiekane orzechy włoskie, rodzynki, wiórki kokosowe, cukier puder. 
Najpierw łączymy ze sobą suche składniki a następnie dodajemy mokre. Blendujemy. Potem dorzucamy orzechy i sparzone rodzynki. Mieszamy łyżką. Wlewamy ciasto do niewielkiej formy( posypujemy wiórkami) i pieczemy 40 min w 180 stopniach. Gotowe ciasto możemy dodatkowo posypać cukrem pudrem. Jeśli macie inne bakalie też możecie dodać. Najlepiej smakuje z konfiturą. Bardzo przypadła mi do gustu ta z borówek leśnych więc z pewnością wybiorę się jeszcze do lasu, żeby ich trochę nazbierać i zrobić zimowe zapasy. Myślę, że ciasto smakowałoby dobrze ze śliwkowymi powidłami. Enjoy! 


Polecam Wam również zupę z kalafiorem i kalarepką. Przepis TUTAJ
Bardzo smaczna, dziś zrobiłam z podarowanego kalafiora ;)


Zawsze gdy mam niezmierną ochotę opublikować jakiegoś poważniejszego posta moje palce z niesamowitą szybkością podążają w stronę klawisza backspace. No dobrze, raz na jakiś czas mogę sobie pozwolić na uchylenie odrobiny prywatności. Jestem jeszcze nieprzygotowana na pokazanie światu swoich rogów i dumne wygłaszanie racji, które dryfują w resztkach mojej mózgownicy. Dziś mój wewnętrzny spokój został zakłócony. Nie będę się tutaj roztkliwiać nad opisywaniem sytuacji. Chcę tylko zaznaczyć, że w życiu czasem warto doświadczyć złości i rozczarowania. Ja dziś miałam randkę z nimi dwoma ale nic nie dzieje się bez przyczyny. Siedzę sama wtulona w ciepły koc i odczuwam niewyobrażalne szczęście. Cieszę się, że patrzę na świat z innej perspektywy. Wciskam enter i przesyłam pozdrowienia wszystkim, którzy chcą żyć dobrze i świadomie. Szacunek dla Was.


Na koniec ciepły buziak dla K. :)

Pozdrawiam M.




środa, 15 sierpnia 2012

Optymistycznie

 Dzisiejszy bezsłoneczny dzień postanowiłam urozmaicić sobie ciastem czekoladowym z orzechami i rodzynkami. Uwielbiam cudowne zapachy wypieków, które sprawiają , że nawet najbardziej szary dzień zamienia się w mega optymistyczny. Do tego konfitura z borówek, zebranych podczas ostatniej wyprawy do lasu. Mmmmm...


 Siedzę sobie i szukam kulinarnych inspiracji ponieważ stwierdziłam, że przyszła pora na nowości w naszym jadłospisie. No i proszę, z każdym kliknięciem znajduje coraz to bardziej intrygujące przepisy. Oszalałam widząc kreatywność innych i dlatego tak bardzo kocham wegetarianizm i weganizm, zawsze coś mnie w nim pozytywnie zaskoczy. Za chwilę idę przygotować kolację, a już jutro będę testować przepisy, które dziś znalazłam w sieci i oczywiście się nimi podzielę !

Co do przepisów, polecam Wam gulasz z fasolką szparagową(PRZEPIS TUTAJ) Bardzo smaczny i szybki obiad!!!

Pozdrawiam , do jutra :)
M.

czwartek, 9 sierpnia 2012

Przetwory na salony !

Jutro rano wybieram się na targ w celu zakupienia tony owoców i warzyw. Plan jest taki : * dżem brzoskwiniowo- jabłkowy * Konfitura z jeżyn *Włoski sos pomidorowy * Cukinia kiszona * Chutney z czerwonej cebuli *. Leczo w zalewie 
To dopiero początek bo mam zamiar do końca listopada naprodukować mnóstwo różnych przetworów. 
Podczas weekendowego wyjazdu zafundowaliśmy sobie grilla, na którym znalazły się parówki sojowe oraz pyszne szaszłyki warzywne z chrupiącym chlebkiem. 



Po powrocie przyszedł czas na wykorzystanie tofu, którego niestety nie dostaniecie w PL ( a jeśli tak to mnie oświećcie!). Świetnie smakuje z sosem pomidorowym i makaronem. 



Niestety dobre czasy się skończyły, karta pamięci od mojego aparatu jest już w `naprawie` od kilku miesięcy i chyba są marne szanse na jej odzyskanie.. pożyczoną musiałam oddać co oznacza chwilowy brak zdjęć. 

Tak jak obiecałam umieszczam pierwszy przepis, który znalazłam na wegańskim blogu. Moim zdaniem w okresie letnim jest on bardzo szybki i tani (nie licząc wegańskiej śmietany). Ta zupa paprykowa zaskoczyła mnie swoim cudownym smakiem!  Proponowałabym dodać do niej ryż lub makaron! 
Przepis na pyszną zupę znajdziecie TUTAJ

A teraz pędzę robić śniadanie i zabieram się za mycie słoików :)

M.


wtorek, 31 lipca 2012

Czas mija..

Wczoraj do moich kuchennych zapasów dołączyły cudowne produkty, które zakupiła dla mnie znajoma z Niemiec (dzięki Stefa! :*). Przyjemnie jest raz na jakiś czas zjeść coś, czym nie uraczą mnie okoliczne sklepy. Pyszne pasty na kanapki, tempeh, bio proso, trzy rodzaje tofu oraz pasta curry. Cudownie! Niestety nie dotarło silken tofu, z którego chciałam przygotować wegański ser z zielonym pieprzem, no ale..co się odwlecze.. :)



Za dwa dni wyjeżdżam a po powrocie mam w planie wypróbować proste i tanie dania obiadowe dla tych, którzy nie mają czasu albo chęci na wymyślne cuda. Ja mam ostatnio deficyt chęci i pomysłów, może to przez ostatnie upały załapałam lenia. 
Na zdjęciu plastry tempehu uprzednio moczone w sosie sojowym i smażone na oliwie, do tego grillowane cebulki z naszego ogródka oraz niefotogeniczny kuskus :P
                                                                                                 

Dziś na obiad był warzywny miszung z tofu i brązowym ryżem czyli obiad pod tytułem korzystamy z resztek pochowanych w kuchennych zakamarkach :D
Składniki/ 2 porcje
1/2cukinii, duży pomidor,1/2 świeżej ostrej papryczki (moja prosto z balkonowego krzaczka), tofu naturalne lub inne, sos sojowy, mała papryka (dowolny kolor), cebula, ząbek czosnku, torebka brązowego ryżu, przyprawy (sól,pieprz, użyłam również przyprawy do gyrosa Kamisa), rucola do przybrania.

+Ryż gotujemy w osolonej wodzie
+ tofu kroimy w kostki i polewamy sosem sojowym oraz przyprawą do gyrosa, następnie odstawiamy na bok
+ warzywa myjemy i kroimy (cukinie cieniutko, resztę bez znaczenia)
+ na patelnię wlewamy łyżkę oliwy i wrzucamy warzywa, czekamy aż cukinie stanie się złocista. Następnie wrzucamy tofu oraz ugotowany i odcedzony ryż. Wszystko mieszamy i gotowe.
Smacznego :)



Pozdrawiam z Kicią na kolanach :)
M.



poniedziałek, 23 lipca 2012

Puk puk

W końcu wróciła słoneczna pogoda! wiem..ciągle tylko o niej wspominam ale jest dla mnie bardzo istotnym elementem dnia. Ostatnio wybraliśmy się do lasu na kurki. Z pięknych okazów, które udało  się zdobyć(oj nie było łatwo) przygotowałam sos. Przepis wyszperałam w internecie(a mianowicie tutaj) i na prawdę bardzo go polecam. Obiad był wyborny!


Dziś mieliśmy ochotę na szybki obiad. Wymyśliłam makaron z sosem pomidorowym i kotletami sojowymi. Niby nic a jednak ten szybki misz masz zrobił wrażenie.
Składniki: * pomidory krojone w kartoniku ( pierwszy raz spróbowałam tych z dodatkiem oliwy i czosnku firmy Podravka i jest o niebo lepszy od tradycyjnego) 
* średnia cebula
* makaron -użyłam pełnoziarnistych świderków
* kotlety sojowe a najlepiej granulat sojowy, sos sojowy
 i przyprawa do gyrosa( Kamisa- bez glutaminianu sodu)
* 100ml śmietany 30%  (opcja)

Przygotowanie: Kotlety sojowe lub granulat zamoczyć wg instrukcji na opakowaniu. Ja zalewam wrzątkiem następnie po 10 minutach odcedzam, polewam sosem sojowym i dodaję przyprawę. Następnie smażę i odsączam z  nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku. Kroję w paski. 
Makaron gotuję w osolonej wodzie. Teraz czas na sos. Na patelnię wlewam łyżkę oliwy, wrzucam pokrojoną w drobną kostkę cebulę. Czekam aż się zeszkli. Dodaję pomidory i paski kotletów sojowych, całość podgrzewam, dodając powoli śmietanę. Mieszam do uzyskania gęstej konsystencji. Polewam ugotowany makaron sosem.  Gotowe :)


Jutro mam plan na babeczki z kremem jaglanym i owocami. 


M.


środa, 4 lipca 2012

W lesie jagód wiele..

Wczoraj zebraliśmy piękny i słodki zielony groszek, który wylądował na obiadowym talerzu w towarzystwie makaronu i gorgonzoli.
Dzisiejszy dzień przywitał Nas niezbyt entuzjastyczną pogodą, no cóż.. z tej racji trzeba było zająć się czymś ciekawszym od kwitnięcia przed laptopem. Zabrałam się za swoje upcyclingowe projekty a potem zrobiłam obiad i deser z zebranych wczoraj jagód :)

Poranne kanapeczki z pasztetem pieczarkowym, który wyczarowała moja Mama (przepis zdradzę w najbliższym czasie). Po prostu go uwielbiam!!! 




Makaron z zielonym groszkiem w sosie z gorgonzoli:
To musisz mieć : opakowanie gorgonzoli, małą miseczkę groszku wyjętego z łupinek, cebulę, makaron pełnoziarnisty, jeden duży pomidor. 
Jak zrobić: Makaron gotujemy al dente. Na patelnię z rozgrzaną oliwą wrzucamy pokrojoną cebulę, gdy się zeszkli dorzucamy pokrojonego w łódeczki pomidora (bez skórki oczywiście). Następnie dorzucamy zielony groszek oraz pokrojoną gorgonzolę. Wszystko mieszamy, czekając aż ser się roztopi. Dodałam jeszcze sosiku z pomidorów, który został mi z pieczenia chlebka( przepis w zeszłym poście). Jeśli go nie macie wystarczy przyprawić całość solą, pieprzem ziołowym, suszoną bazylią oraz ostrą papryką. Podajemy z ugotowanym makaronem. Smacznego!!!


Kasza pęczak z sojowymi kawałkami i kupną surówką
Składniki: kasza pęczak, cebula, ząbek czosnku, 8 kotletów sojowych a'la schabowe , przyprawa do gyrosa ( polecam Kamisa, chyba jako jedyna nie ma glutaminianu sodu), curry, chilli, gałka muszkatołowa, pieprz, sól.
Wykonanie:
Kaszę gotujemy wg przepisu na opakowaniu, kotlety sojowe maczamy z wodzie z dodatkiem bulionu warzywnego. Po odsączeniu kroimy je na kawałki (można użyć kostki sojowej ale akurat nie miałam więc pokroiłam kotlety), skrapiamy sosem sojowym i posypujemy przyprawą do gyrosa. Całość mieszamy i wrzucamy na rozgrzaną oliwę, smażąc na złoty kolor. Ugotowaną kaszę odsączamy. Na patelnię wrzucamy pokrojoną cebulę z czosnkiem, dodajemy kaszę i podane przyprawy (oprócz tej do gyrosa). Mieszamy i podajemy z surówką.


Tarta jagodowa z kremem jaglanym
Ciasto: szklanka mąki, 1/3 szkl. oleju, 3 łyżki wody, 2 łyżki cukru.
Z powyższych składników wyrabiamy ciasto, które odstawiamy do zamrażalnika na około 30 minut. Następnie rozwałkowujemy i wkładamy do formy. Pieczemy w 180 stopniach przez 40 minut. Studzimy. W międzyczasie gotujemy szklankę kaszy jaglanej, następnie miksujemy ją z 2 łyżkami cukru i lekko studzimy. Rozsmarowujemy na gotowym cieście, dodając jagody. Szybko, prosto i smacznie!

Słońca!!!

M.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Cichy powiew

Lato w pełni. W naszych warzywnych ogródkach coraz szybszy rozwój, na balkonie również. No i właśnie, przestawiam Wam nasz balkon, który jest ulubionym miejscem Małej i Kici. W tym roku oprócz kwiatów posadziłam pomidory koktajlowe, ostre papryczki, koperek, rzeżuchę, bazylię, rukolę, melisę, oregano, pietruszkę, szczypiorek czosnkowy oraz groszek. Z niecierpliwością czekam na plony! 


W kuchni natomiast dużo nowości. Między innymi koktajl arbuzowo- truskawkowy oraz nasz dzisiejszy wyczyn- chlebki pieczone w puszkach.



Przepis na koktajl pochodzi z bloga, którego poleciła na swojej fejsowej stronie Wegan Nerd i absolutnie zgodzę się z tym, że blog o którym mowa jest niesamowity (link do przepisu).



Przepis na chlebki pieczone w puszkach znajdziecie tutaj . Polecam! 

M.

piątek, 29 czerwca 2012

Zaspane miasto



Dobry wieczór czy Dzień dobry? Godzina 2:12 a ja jestem tutaj chociaż zdaję sobie sprawę, że moja głowa powinna być teraz namiętnie przyklejona do poduszki. Owszem, wiem również, że dziś około 8:00 będę umierać z powodu niewyspania się. O dziwo ta świadomość mnie nie martwi, w końcu mam wakacje. 

Wczoraj po ponad 6 godzinach wycinania i klejenia powstała upcyclingowa dekoracja. Efekty ujawnię już niedługo.. :)

A tymczasem przedstawiam Wam danie, które zaskoczyło mnie smakiem. Tofu w nori, przepis z pięknego bloga Wegan Nerd, który karmi mnie pomysłami, kiedy nie mam czasu ani siły na samodzielne wymyślanie potraw. Myślę , że wiele osób uwierzyłoby, że to ryba i ze smakiem sięgnęłoby po kolejny kawałek. Ja natomiast na jednym kawałku zakończyłam konsumpcję ponieważ nori nie przypadło mi do gustu, co oczywiście nie znaczy, że nie polecam tego przepisu (inaczej bym o nim w ogóle nie wspominała). Czasami po prostu muszę trochę powybrzydzać. Jeśli skusicie się na wykonanie zwróćcie uwagę na pyszną panierkę z bułki tartek i wiórków kokosowych- takie proste a jakie smaczne..mmm..No i zrobiłam się głodna, a nie będę jeść o takiej godzinie. Zatem...


Dobranoc!


M.


sobota, 23 czerwca 2012

Przyjemny poranek

MAM WAKACJE!


Kanapeczki z wędliną sojową 


Razowy naleśnik z warzywkami w sosie czosnkowym
Ciasto:
*szklanka mąki razowej
*szklanka mleka sojowego
*pół łyżeczki soli oraz pieprz ziołowy
Miksujemy i smażymy naleśniki.
*ulubione warzywka (tutaj pomidor, brokuł, czerwona papryka,cebula)
wszystko kroimy i wrzucamy na rozgrzaną oliwę. Dodajemy ulubione przyprawy( tutaj pieprz kajeński, oregano)
*sos : jogurt, duży ząbek czosnku,szczypiorek, pieprz, sól. 


Czekoladowo- orzechowe muffinki
Ciasto:
2 szkl. mąki, szklanka mleka sojowego, łyżka proszku do pieczenia, szkl. brązowego cukru, pół szklanki oleju, posiekane orzechy włoskie (pół paczki). Wszystko miksujemy, wkładamy do foremek i pieczemy w piekarniku około 40 minut w temp 180stopni.


Orzeszki sojowe z solą morską i pieprzem kajeńskim:
Szklankę soi moczymy przez noc w 2 szkl. wody. Rano wrzucamy ją do miski dolewamy 3 łyżki oliwy lub oleju. Dodajemy ulubione przyprawy( ja dodałam sól morską i 1/3 łyżeczki pieprzu kajeńskiego) i mieszamy. Następnie wrzucamy naszą soję na blachę wyłożoną sreberkiem, ustawiamy piekarnik na 180 stopni i czekamy aż nasze orzeszki nabiorą złotawego koloru ( u mnie to około 30 minut).


Pozdrawiam! 

M.



środa, 20 czerwca 2012

Zielono mi..

Grrr.. Jutro ostatni egzamin z przedmiotu, którego szczerze nienawidzę, a mianowicie z matmy. I w końcu długo oczekiwane wakacje. Nie mam zamiaru się lenić, chcę je wykorzystać na maxa. Tak więc za chwilę zabieram się za naukę, a tymczasem przedstawiam Wam dwa przepisy na obiad i deser.


Nie przepadam za szpinakiem ale jest bardzo zdrowy więc zdecydowałam się na zrobienie tarty szpinakowo-pieczarkowej. Inspiracja zaczerpnięta stąd . Przepis na ciasto taki sam, natomiast `nadzienie` trochę zmodyfikowałam. Zamiast cukinii dodałam pokrojone w plasterki i podsmażone na oliwie pieczarki. Tofu wędzonego nie posiadałam więc zastąpiłam je naturalnym, które solidnie skropiłam sosem sojowym. Z beszamelu nic nie wyszło..ale to przez moją niezbyt dobrą w smaku oliwę..więc darowałam sobie sos i polałam wszystko odrobiną mleka sojowego.






A na deser mini torcik czekoladowy z bitą śmietaną z mleka kokosowego i dodatkiem pysznych truskawek.
Przepis na ciasto:
2 szklanki mąki (ja użyłam pszennej pełnoziarnistej)
szklanka brązowego cukru
płaska łyżka proszku do pieczenia
3 łyżki kakao
pół szklanki oleju
szklanka mleka sojowego

Wstawiamy do piekarnika na 40 min w temp. 180 stopni
Ciasto musi się wystudzić, zabieramy się za przygotowanie śmietany z mleka kokosowego.
Puszka mleka kokosowego przed użyciem musi stać jakiś czas w lodówce- moja stała 3 miesiące ale myślę, że miesiąc wystarczy. Wyjmujemy łyżką zawartość puszki, zostawiając wodę znajdującą się na dnie. Następnie dodajemy pół szklanki cukru pudru ( można dodać mniej w zależności, jak kto lubi) oraz 2 łyżki soku z limonki lub cytryny. Wszystko ładnie ubijamy, przedkładamy na zimne ciasto i wstawiamy do lodówki aby się ładnie schłodziło. Następnie nakładamy na wierzch plasterki truskawek albo innych owoców. Możemy również posypać maczkiem dekoracyjnym, orzechami, wiórkami kokosowymi itp.. Smacznego! :)

Poranne pozdrowienia
M.

niedziela, 4 marca 2012

Wegarnek



          










Na zdjęciu smażone parówki sojowe chilli, do tego pieczarki w oliwie z pieprzem, frytki , buraczki, pyszna surówka z przetworów mamy. Obiad może niezbyt zdrowy( przez olej) ale zawsze staram się odsączyć jego nadmiar przy pomocy ręczników papierowych.


 Nuggetsy wegetariańskie (dzięki Ci Polsojo za te pyszne produkty) z puree ziemniaczanym oraz buraczkami i papryką.


Pikantna pizza. Spód zakupiłam a pozostałe składniki to: pieczarki, cebula, czosnek, ostre papryczki, mini ogórki konserwowe z chilli, tofu zakropione sosem sojowym,sos pomidorowy, oregano, bazylia, tymianek, odrobina pieprzu i soli. No i wiosennie zielony szczypiorek :)


Czekam na książkę` Kuchnia Kryszny`. Dziś cały słoneczny dzień poświęciłam na buszowanie w sieci,  poszukując nowych i przede wszystkim ciekawych inspiracji na wegetariańskie i wegańskie dania/ przekąski/ słodkości i inne. No i znalazłam multum przepisów, które pozytywnie mnie zaskoczyły swoją prostotą a zarazem oryginalnością. Pozostaje tylko zrobić zapasy produktów i do dzieła! 


Pozdrawiam i życzę przyjemnego wieczoru :)
M.