wtorek, 19 marca 2013

Garnek ze śniegiem? Won, biegiem!

Przysłowie W Marcu jak w garncu jest jak najbardziej adekwatne do tego, co zastałam dziś rano za oknem. Szkoda, bo jutro jeden z moich ulubionych dni w roku i byłoby miło zacząć go słonecznie..wiosennie. Za chwilę zabieram się do przygotowania tortu wegańskiego z bitą śmietaną z mleka kokosowego. Pychotka!


Dziś przedstawiam super szybką pastę kanapkową ze słonecznika. Przepis pochodzi z marcowego wydania VEGE (s.17):
Pasta koperkowo- słonecznikowa
0,5 szklanki pestek słonecznika
1 pęczek koperku
2 ząbki czosnku
4 łyżeczki soku z cytryny
1/3 szklanki wody
sól i pieprz do smaku

Pestki zalej wodą i zostaw do namoczenia na 15 minut, następnie odsącz, zalej świeżą wodą, dodaj sok z cytryny, sól, pieprz, czosnek i porwany lub pocięty nożyczkami koperek. Zmiksuj blenderem aż do uzyskania gładkiej pasty. Jeśli trzeba, dolej trochę wody lub oliwy. Podawaj na kanapkach, grzankach lub jako dip do warzyw czy sos do sałatek i makaronów.


Wczoraj odebrałam bardzo miłą paczkę od Zielonego Laboratorium za prenumerowanie czasopisma Vege :) Cudownie pachnące kosmetyki wegańskie, polecam każdemu :)


Jeszcze jedna, WAŻNA informacja dla posiadaczy facebooka. Proszę, polubcie funpage'a Schroniska w Korabiewicach LINK TUTAJ dzięki temu Anonimowy Darczyńca przekaże pieniądze na ich konto. Więcej o akcji przeczytacie w podanym linku. Dziękuję :)

Pozdrawiam :)
M.

piątek, 1 marca 2013

Wiosna, ach to Ty... :)

Pierwszy dzień Marca, Wiosnę czuć w powietrzu, a piękne słońce nie pozwala bezczynnie siedzieć w domu. Pora planować porządki, posadzić nasionka i czekać aż piękna, zielona trawa wyłoni się spod brudnego śniegu. Wiosna jest dla mnie czymś więcej niż tylko jedną z czterech pór roku. Marzec to wyjątkowy miesiąc i mam zamiar wykorzystać go w jak najlepszy sposób..a potem byle do lata! :)

Od pewnego czasu przygotowuję pasty/pasztety kanapkowe, które są smacznym i zdrowym urozmaiceniem dnia. Moimi faworytami jest pasztet bez pieczenia z groszku i zielonego pieprzu oraz pasta paprykowa z fetą.
Oprócz tego wprost uwielbiam guacamole, o którym była już mowa na blogu. 

Pasztet z groszku niewątpliwie zawdzięcza swój urok zielonemu pieprzowi, który pierwszy raz zagościł w mojej kuchni. Jest przepyszny, genialny! Przepis znaleziony w sieci TUTAJ doprowadził mnie do szaleństwa! 
Kolejnym strzałem w dziesiątkę okazała się banalnie prosta pasta paprykowa z fetą. Myślę, że z powodzeniem można zastąpić ją serem tofu oczywiście odpowiednio osolonym. Zdjęcie kanapeczki gdzieś mi wyparowało zatem odsyłam do źródła przepisu TUTAJ

Na zdjęciu pasztet sojowy pomidorowy. Ugotowałam soję, zmiksowałam, dodałam ulubione przyprawy, słoiczek koncentratu pomidorowego i wszystko wymieszałam. W sumie szału nie było jak to bywa z pasztetami sojowymi ale z dodatkiem chrzanu był całkiem smaczny.

A oto prezent/pamiątka z Izraela czyli hummus( dla niezorientowanych pasta z cieciorki). Był smaczny ale zdecydowanie wolę przyrządzić go sama. Jeśli chcecie spróbować odsyłam TUTAJ. Z hummusem można eksperymentować, dodając ulubione składniki :)
Dla zapominalskich przypomnę jeszcze przepis na Guacamole. Świetna pasta na kanapki ale także dip np. do nachosów :) Wystarczy rozgnieść widelcem miąższ avocado, dodać drobno posiekaną cebulę, sok z połówki cytryny/limetki, doprawić pieprzem i solą. Można urozmaicić smak np. papryczką chili :)


To tyle na dziś. Idę piec brzoskwiniowe ciacho. Życzę Wam przyjemnego weekendu z dużą dawką uśmiechu w towarzystwie wiosennej pogody! Pozdrawiam serdecznie :)
M.